O tym jak... podzielić się pięknem - Ogrody Kapias Goczałkowice

Aż trudno uwierzyć

Okazuje się, że są ludzie, którzy potrafią stworzyć cudowne miejsce, a potem wpuścić w to miejsce obcych. W 1979 roku pan Bronisław Kapias zaczął z pasją sadzić, przyozdabiać, powiększać aż w roku 2018 może pochwalić się takim ogródkiem, że kopara człowiekowi opada. Słowo ogródek wydaje się uwłaczające dla ogromu przedsięwzięcia, toż to całe Arboretum, roślinna kolekcja, a w niej… wszystko, nawet wiejska chata prosto ze skansenu, włoskie patio, plac zabaw, restauracja i sklep gdzie można sobie kupić roślinę upatrzoną w ogrodzie.

Teraz najważniejsze

Uwaga, uwaga, można zwiedzać Ogrody Kapias za zupełną darmochę. Ponoć nie ma nic za darmo, a tu jednak za darmo jest spacer w pięknym miejscu. Odwiedzać proponuję je w tygodniu, jeśli ktoś ma taka możliwość. Jest akurat na urlopie – przykładowo – macierzyńskim lub na planowanym bezrobociu, czy tam doi kasę z 500+. W weekendy bowiem ludzi jest tu mnóstwo i mówiąc mnóstwo mam na myśli – MNÓSTWO.

Można marudzić, że całe to roślinne przedsięwzięcie to tylko reklama Centrum Ogrodniczego, ale na moje oko cały sklep z zewnątrz nie był spektakularnie duży, a też nie widziałam, żeby po wizycie w ogrodzie zasuwały do niego jakieś pielgrzymki w celach zakupowych. Możliwość zakupu roślin to miły dodatek i uzupełnienie wycieczki, chętnie bym uzupełniła, ale nawet (o zgrozo) w moim mieszkadle nie posiadam balkonu, a na oknach kwiaty żyją tylko trzy tygodnie i mimo moich usilnych starań, nawożenia, podlewania, puszczania muzyki, spryskiwania, proszenia i zaklinania – umierają powolnie.

Ogrody Kapias w Goczałkowicach

Przyjeżdżajcie, podziwiajcie, spacerujcie, radujcie się roślinnością, odpoczywajcie, jedzcie smacznie i zdrowo, uśmiechajcie się do siebie i świata. Powiedzcie STOP byciu bucem, marudą. Stop strzelaniu fochów. Takie moje przesłanie na dzisiaj, trudne w realizacji – wiem, warto jednak spróbować, chociaż trochę się w tej materii wysilić, ociupinkę, ociupiniusiusię.