“Pod nami była przepaść, dwa tysiące stóp cienistego powietrza. Słońce na zachodzie zbliżało się do linii horyzontu, chmury znikły. Niebo było blade, całkowicie przejrzyste, ani odrobiny kurzu, czysty lazur. W pobliżu nie było żadnych gór, które zasłaniałyby dal. Staliśmy nieskończenie wysoko, w punkcie, w którym wszelka materia osiągnęła swój zenit, z dala od miast, od społeczeństwa, ułomni, zalani przestrzenią. Oczyszczeni.”