Szkoła
Dawno już straciliśmy nadzieję, że szkoła jest w stanie nauczyć nasze dziecko czegoś wartościowego. Najgorsze jest to, że szkoła jest Polska, a nie regionalna i Polskość swoją wtłacza w głowy dzieci kompletnie pomijając i nie licząc się z zamieszkiwanym przez nie regionem. Tak oto kolejne już pokolenie nie ma zielonego pojęcia o miastach graniczących z tym, w którym mieszkają, czy o trudnej historii Śląska gdzie dziadek w AK oznacza coś zupełnie odmiennego niż w reszcie Polski. Tak jak świat amerykanizuje Polskę, tak Polska polonizuje (i w gratisie także amerykanizuje) Śląsk. Jak już wspomniałam, pozbyliśmy się złudzeń dotyczących szkoły i zaczęliśmy traktować ją jako miejsce umożliwiające dzieciakom zawieranie znajomości i wzięliśmy się za edukację swoich pociech we własnym zakresie.
Lekcja historii i geografii u Pana Kreatywnego Taty
Katowice nie są małym miastem, ale czy ktoś z mieszkańców potrafi wymienić wszystkie dzielnice? Powiedzieć cokolwiek o ich historii. Wie, kiedy powstały jak, gdzie i po co? Nasze dziecko też niewiele wie, więc postanowiliśmy to zmienić.
Organizujemy wycieczki miastoznawcze po katowickich dzielnicach. Jako pierwsza na tapetę wzięta została Koszutka.
Wzmianki o dzielnicy Pojawiają się już w 1666 roku, to naprawdę dawno, dawno temu za szeroką rzeką zwaną Rawa, a precyzyjniej za jakimś jej dopływem w czasach kiedy woda tam była wodą, a nie trującym ściekiem rozpuszczającym nóżki lądujących na niej kaczek. Koszutka powstała jako kolonia przynależąca do Bogucic, na której terenie znajdował się młyn Koczota. Od tego też pana po paru językowych przekształceniach wywodzi się nazwa dzielnicy.
Dzielnica miała problemy z rozbudową, pożar na michałkowickiej grubie „Fanny” powodował zapadanie się terenu. Rozrost rozpaczał się dopiero w okresie międzywojennym, kiedy zabudowano zachodnią cześć alei Korfantego takimi „perełkami” jak IV Liceum Ogólnokształcące im. gen. Maczka czy Główny Instytut Górnictwa. Dwa wyjątkowo paskudne budynki, w których ni jak, choć bardzo się staram, nie potrafię dopatrzyć się architektonicznego piękna. Tak samo zresztą, jak w postawionym w 1936 roku przez Oblatów Klasztorowi z Kaplicą latami przetwarzaną i przebudowywaną aż osiągnęła swój dzisiejszy, równie paskudny stan. W czasach PRL-u wyburzono pozostałe familoki i rozpoczęto budowę wielkiego i samowystarczalnego osiedla im. Marchlewskiego w wielkim, monumentalnym stylu socrealizmu.
Tutaj robiąc małą wycieczkę historyczną przedstawiam pokrótce sylwetkę Marchlewskiego, który jak wiadomo dobrym komunistą był całe swoje życie. Co ciekawe był także wydawcą takiego potwora ze szklonych czasów jak Żeromski, pisywał do Przerwy Tetmajera i Gorkiego. Kumplował się z Różą Luksemburg i z Leninem i działał, działał, działał na rzecz komunistycznego zniewolenia całe swoje życie. Brawo dla tego pana. Kiedy biedni robotnicy harowali na rzecz jedynego słusznego ustroju on kopnął w kalendarz na wczasach we Włoszech.
Wracając jednak do dzielnicy zbudowano w latach 50 – tych monumentalne osiedle, gdzie wielkie klocowate budynki miały jeszcze jakiś sens, zamysł i wygląd. Nikt nie oszczędzał na budulcu i nawet jakieś ozdoby były wtedy w modzie. Zdaje się, że twórca Dębowych tarasów czerpał od nich pełnymi garściami. Dziesięć lat później powstały „niebieskie bloki” o maleńkich mieszkankach, Bakoma, w której ludzie żyją bardziej w szafach niż pokojach i pawilony przy Chorzowskiej w stylu paskudnym, szpecącym tak, aż pękają oczy, oczy…
Co warto zobaczyć w dzielnicy Koszutka
Moim zdaniem najfajniejszymi miejscami jest cześć willowa, domy obrośnięte bluszczem mają swój klimat i przyjemnie przejść się między nimi. Warto także zwiedzić Aleję Sław Śląska na Placu Grunwaldzkim niedaleko dawnego kina Kosmos. Może lepiej nie zawracać uwagi na pomnik szczęśliwej rodziny, który my nazywamy “Rozwód”. Nazywamy go tak, ponieważ przedstawione postacie przywodzą na myśl rodziców szarpiący się o dziecko, ale to już nasze subiektywne zdanie. Jeśli wędrujecie z dzieciakami zapraszamy na Aszę, gdzie kiedyś stała rakieta. Aktualnie jest to park Alojzego Budnioka (Księdza, zapaśnika, piłkarza i działacza sportowego). Niestety samej rakiety już tam nie ma, zamiast niej stoi duży nowoczesny plac zabaw.
Co z tego zostanie
Po każdej wyciecze wielkim arkuszu brystolu pojawiać się będą dzielnice z krótką notatką i jakimś rysunkiem, tutaj już pozwolimy popisać się naszej córce. Cała mapa na zakończenie zostanie oprawiona i zawieszona w miejscu, którego jeszcze nie ma, ale zanim skończymy mam nadzieję, że już będzie bardzo blisko.
Dodatki
Jak to zwykle bywa, kiedy szpera się po Internetach poszerzając swoją wiedzą, trafiłam na taką oto stronę z broszurą NASZA KOSZUTKA
Coś dla pasjonatów, miłośników i tych co chcą sobie przypomnieć jak to kiedyś było.