Nie obchodzę Halloween to mało powiedziane
Nie uznaję tego czegoś, tak jak i nie uznaję walentynek, całowania pod jemiołą, bycia odprowadzanym do ołtarza przed ojca panny młodej, druhen, czerwonego Mikołaja w czapce z pomponem, wożącego się saniami zaprzężonymi w pijane renifery. Poprzebieranym dzieciakom pukającym do moich drzwi oznajmiam, że to nie Ameryka, że mamy swoje święta. W głowie nie mieści mi się, z jaką łatwością obce zwyczaje przeszczepiane są na nasze grunta. Z jaką łatwością bezrefleksyjnie przejmujemy to, co cudze.
No gdzie?
Gdzie się podziali kolędnicy? Gdzie chodzenie z niedźwiedziem, gdzie dziewczynki z goikiem? Nawet Marzanny nie wolno już topić, a skoro nie wolno topić zwyczaj zaraz zniknie i zostanie zapomniany. Gdzie śmigus-dyngus? Taką media zrobiły nagonkę na polewanie wodą, że święto to praktycznie zniknęło. Co teraz się dzieje? Teraz media płaczą, że powoli giną stare Polskie zwyczaje – logika telewizji. Za to, co amerykańskie to dobre, to fajnie – bo takie… amerykańskie. Nie dajmy się nabrać na te medialne lamenty, oni doskonale wiedzą co robią i mają w tym swoje cele.
Oj hipokryci
Poddajecie się celowej indoktrynacji. Skąd te walentynki powyłaziły, skąd teraz wyłazi Halloween? Ze szkoły. A szkoła czyja? Państwowa, a państwo czyje? No właśnie. Sama pamiętam jak to nagle pojawiło się rozdawanie kartek swojej sympatii. Wybuchł nagle walentynkowy biznes i twa w najlepsze, tyle że dopiero od lat dziewięćdziesiątych. Śmieszy mnie, że mimo dwóch lekcji religii w szkole, na które 99% dzieci uczęszcza. Mimo obecności księdza czy tam innego katechety jest przyzwolenie na święto ściśle związane z satanizmem. Co roku podziwiam tę niewątpliwą hipokryzję i zastanawiam jak to się dzieje. Przed oczami mam taki oto obrazek: przebrane za czarownice, diabły, demony i szkielety dzieci siedzą na lekcji religii (iście schizofreniczna sytuacja), a ksiądz opowiada im akurat o… hmmm może to:
Księga Powtórzonego Prawa 18:9-14
„[…] gdy tedy wejdziesz do ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje, nie naucz się czynić obrzydliwości tych ludów; (10) niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień, ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, (11) ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; (12) gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni, i z powodu tych obrzydliwości Pan, Bóg twój, wypędza ich przed tobą. (13) Bądź bez skazy przed Panem, Bogiem twoim, (14)gdyż te narody, które ty wypędzasz, słuchają wieszczbiarzy i wróżbitów, a na to Pan tobie nie pozwolił”.
Chrońmy nasze dzieci
Uprzedzam od razu pytanie, moje dziecko na religię nie uczęszcza. Niezmiennie uważam, że wychowaniem w wierze powinni, nawet nie powinni, a po prostu muszą zajmować się rodzice. Analogicznie w sprawie wychowania do życia w rodzinie i innych podobnych państwowych wynalazków. Tak, można na to nie chodzić, wystarczy odpowiednie pismo i trochę jaj. Obudźcie się, zanim okaże się, że to już nie są wasze dzieci, a ktoś zupełnie obcy, wychowany również przez obcych ludzi.
Bojkot!
Co roku nie obchodzę Halloween, a nawet je bojkotuję. Dynie przerabiam na frytki albo zupę. Ewentualnie na stworzonko na Dzień Dyni, który w szkole mojego dziecka zorganizowano zamiast dnia tęczowego, w którym miała być propagowana tolerancja wobec innych orientacji seksualnych (dramat!).
Tak swoją drogą, jeśli już coś świętować czemu nie powrócono do zwyczaju święcenia Dziadów. Wiele się te Dziady od Halloween nie urwą, a przynajmniej są tradycją rodzimą. Gryzą się wprawdzie z chrześcijaństwem równie mocno, ale, jak widać nie ma to dla tych, co grzecznie dnia następnego udają się na mszę, a potem na groby swoich bliskich, znaczenia.
O co w tym w właściwie chodzi
Warto też wiedzieć czym samo Halloween jest. Jego korzenie sięgają świąt celtyckich. W dniu tym odprawiano rytuały ku czci boga śmierci Samhaina. Składano mu ofiary. Był to także dzień, w którym dusze zmarłych i demony miały ułatwiony dostęp do naszego świata, czyli do naszych dusz, dla tego też ogniskami i jadzeniem wabiono te dobre, a przebraniami i maskami odstraszano te złe.
Tyle z historii
Tak naprawdę, bardzo luźno powiązane z tymi obrzędami współczesne Halloween pochodzi z 1920 roku, kiedy w amerykańskim mieście Anoka w stanie Minnesota odbyła się pierwsza parada przebierańców. I cały czar starodawnego, pogańskiego i magicznego zwyczaju właśnie prysł. Pozostało jedynie propagowanie okultyzmu rozlewające się w dość szybkim tępię na cały świat, a za nim wielki, wielki biznes. Nie tylko w produkcji gadżetów, ale i w korzystaniu z usług wróżek, jasnowidzów i innych znachorów. Zdajcie sobie sprawę, że w czasie tych obchodów schroniska wstrzymują adopcje czarnych kotów. To nie jest żart, to prawda. Nikt mi nie powie, że kot taki ma być dekoracją do stroju. Wnioski proponuję wyciągnąć samemu. Niewinna zabawa może okazać się czymś zupełnie innym niż się ludziom wydaje.
Jeśli więc ktoś prawdziwie wierzy, i czytuje Pismo to wie, że chodzi o to żeby zniszczyć wiarę, omamić ludzi i odwieść ich od Boga. Nie obchodzę Halloween i wam wszystkim też odradzam.