Opowiadanie pochodzi z książki TARNOWSKIE GÓRY FANTASTYCZNIE
Może też pochodzi z zupełnie innego miejsca, pewnikiem z komputera pani Aleksandry, chyba, że jest ona kimś na wzór swojego bohatera…
“Rzemieślnicy żyją w świecie konkretu, nie maskują znaczeń, nawet jeśli sens ich zmagań tkwi ukryty pod kopertą zegarka . Chociaż w epoce masowej produkcji praca rzemieślników wygląda nadzwyczajnie dla nich samych jest zwyczajna, co nie znaczy, że nudna.”
ALEKSANDRA JANUSZ – W POSZUKIWANIU SKRADZIONEGO CZASU
… i do pisania używa starej maszyny. Stukocze nocami i przesuwa ten, no, to coś, co przesuwa się w maszynie do pisania. Wiecie, że ja jeszcze pamiętam maszynę do pisania w pracy mojej mamy. To było bardzo dawno, a ja byłam wtedy małą, zafascynowaną tym mechanizmem, dziewczynką. Ciekawiło mnie, z jakim skupieniem trzeba było go użytkować. Pamiętam, że pomyloną literkę zamieniało się na inną kilkukrotnie odbijając tę właściwą w miejscu błędnej. Źle napisany wyraz można było zamazać innymi literkami nabitymi tak, że stawał się on nieczytelny. A może nie, może to robiło się zupełnie inaczej, tylko ja tak to zapamiętałam.
Dziwne było to, że zawsze pozostawał ślad, którego nie dało się usunąć. Często, żeby jakieś pismo naprawdę dobrze wyglądało przepisywano je, aż do skutku. Aż do momentu, w którym nie ma żadnych poprawek. Takie dokumenty leżą teraz w muzeach. Nikt pewnie nie zastanawia się nad tym, ile godzin, ile powtórzeń ktoś uczynił, żeby wszystko było idealne. To mógł być jego słaby dzień, może był przeziębiony albo na kacu, może miał problemy w pracy, bo za dużo siedzi i przepisuje? My widzimy tylko efekt końcowy, idealny. Z doskonałą ortografią, interpunkcją, bez literówek i skreśleń. Gdybym to ja miała tak pisać, dotąd nie skoczyłabym pierwszej strony.
Zdjęcie pochodzi z Muzeum FIlumenistycznego w Bystrzycy Kłodzkiej z roku 2019