I ta mgła, ta mgła
Poezja umarła. Czytanie wierszy umarło. Poezji nie lubię czytać. Poezja ewoluowała, stała się utworem muzycznym, piosenką. Nie piosenką, pieśnią. Taką poezję przyswajam, przetwarzam i kocham. Czytać wierszy po prostu nie potrafię. Czytanie wierszy nudzi mnie, choć wiele wierszy na przeczytanie zasługuje; na przeczytanie, na pamięć… ale ja nie potrafię, ja na razie w kwestii wierszy się nie zmienię, nie moja bajka. Brakuje mi widać wrażliwości artysty, mam w sobie jedynie wrażliwość rzemieślnika-odtwórcy. Ta moja dziwna wrażliwość jest szorstka, toporna i kanciasta, nie obła, miękka i pieszczotliwa. Łatwo nie poddaje się sercu i palcom, trzeba z nią walczyć i ciosać jak drewno. Czasem, trzeba ciosać we łzach. Nie lubię czytać wierszy, może nie potrafię, lubię za to prozę, nawet tą wierszem pisaną. Paradoks taki.
Nowa fascynacja
Zakochałam się kolejny raz i tym razem nie w bohaterze, a w autorze. Zakochałam się i chyba już się nie odkocham. Nigdy, nigdy jeszcze tak dobrze nie czytało mi się książki o niczym. Nigdy! Niesamowite, jak “nic” można uczynić fascynującym, ciekawym, pochłaniającym czas. “Nic” spowodowało, że przez dwa dni nie mogłam się oderwać. Szkoda wielka, że tak krótko to trwało, prawie tak krótko jak życie autora. Nie wiem co więcej mogę powiedzieć, chyba nic.
Siekierezada – muzyka drwali
Niesamowita opowieść, tylko o czym? Trochę o człowieku, który ucieka przed prawem, miłością do gałązki jabłoni, sobą, ogólnie pojęta normalnością. Trochę o prostym wiejskim życiu z dala od wielkomiejskich problemów. Trochę o prostolinijnych ludzkich duszach, duszach drwali, leśników, kłusowników, bibliotekarek i dentystek. Postać otrzymuje od Stachury czasem tylko jeden akapit i w tym jednym akapicie zawiera się cała osoba i całe życie człowieka tak niesamowicie prawdziwe, dobitne i szczere. Ta książka żyje, opisana historia ciągle się opowiada, ci ludzie, ten Pradera, oni są, on jest. To nie fikcja literacka, to tu i teraz, jakaś zima, jakiś zręb, jakiś las i muzyka siekier – Siekierezada.
Układam wśród najukochańszych mych książek
Na zawsze już w moim sercu pozostanie Edward Stachura, który fascynuje mnie na równi z Beksińskimi. Może, ale tylko “może” pochylę się nad jego wierszami nie tylko muzycznie, ale i czytelniczo.
Tak strasznie zawiodłam się na Hłasce, Stachura jednak przywrócił mi wiarę w tamte czasy.
Ocena (według portalu Lubimy czytać) – arcydzieło (10/10)