Do 1945 Frankenstein
Myślę, że nazwa taka zobowiązuje. Poszukują różni badacze związku między samą miejscowością a pewną dziewiętnastoletnią pisarką Mary Shelley i jej powieścią o pewnym paskudnym potworze z kołeczkami w karku, kwadratowej głowie i karnacji wpadającej w zieleń. Frankensteina nie czytałam, w każdym razie jeszcze, choć to w zasadzie niewybaczalny błąd, bo jest to wszak podobno pierwsza powieść Science Fiction. W ramach ciekawostki >>TUTAJ WŁAŚNIE<< udostępniam wam linka do artykułu o tym, co łączy wspomnianą pisarkę i Ząbkowice Śląskie.
Zamczysko
Wracając do urokliwego miasteczka, jakim są Ząbkowice Śląskie muszę nadmienić, że już tutaj byliśmy. Zaliczyliśmy wtedy spacer po mieście, krzywą ząbkowicką wieżę, kościół i bardzo piękny ratusz. Zamku nie udało się zobaczyć. Zamknięty był na głucho, cichy i opuszczony, smutny trochę i my też smutni, że nie udało nam się zajrzeć do jego zamczystego wnętrza. Odwiedzając Ząbkowice Śląskie po raz drugi postanowiliśmy skupić się na zamku, to by ładnie zabrzmiało. Niestety, tak naprawdę szukaliśmy kebabów, żeby zażyć taniego i sycącego posiłku. Do zamku dotarliśmy przypadkiem szlajając się po miasteczku ze znajomymi. Zdumieni odkryliśmy, że zamek można jednak zwiedzać do tego wpuszczono nas z psem.
Zamczysko raczkuje
Zdaje się, że możliwość zwiedzania to całkiem świeża sprawa. Udostępniono aktualnie niewielką część głównie parterową oraz dziedziniec. Inicjatywa jest słuszna i rozwojowa, momentami dziwaczna, za bilet zapłaciło także Półdziecko, ewenement taki w zasadzie. Pan grzecznie wytłumaczył, że zbierają każdy grosz na renowację – 22,00 złote za dziedziniec i fragmencik samego zamku to trochę drogo, cel jednak szczytny nie ma więc co marudzić. Za parę lat będzie po czym pochodzić, jeśli oczywiście dojdą piętra, wieża i inne atrakcje (byle nie sala tortur!)
Tortury
Myśl mnie taka naszła, że z tymi torturami to jakiś trend taki i moda zamkowa. Zresztą nie tylko zamkowy, bo i podziemne trasy turystyczne mają atrakcje w tym rodzaju. Dyby to niezbędne minimum. Gdzie człowiek nie polezie sala tortur być musi, w lepszym lub gorszym wykonaniu, ale zdaje się to być punkt obowiązkowy jak kawa i W-Ztka. Nierzadko jest to punkt dodatkowo płatny. Trochę moralnie wątpliwe i nieodpowiednie, kiedy zwiedzasz z dzieckiem. Wchodzisz przykładowo, bo jest to kolejna sala na trasie i wyminąć jej nie sposób, a tam nie dość, że stoją paskudne eksponaty to jeszcze ściany obwieszono starymi rycinami przedstawiającymi niniejsze narzędzia w użytku. W Kamieńcu Ząbko… tfu w Ząbkowicach Śląskich na szczęście sali tortur nie ma, ale obawiam się, że należy tutaj dopisać słowo jeszcze.
Z drugiej strony powstają one dla tego, że turyści oczekują ich powstania. Jeśli tak właśnie jest to należy zapytać what’s wrong with you people?