Choroba matką oglądania telewizji
Ogólnie rzecz biorąc wielogodzinne tępe wpatrywanie się w ekran uważam za szkodliwe. Staram się, chociaż czasami niestety to nie wychodzi, reglamentować bajkowe używki. Są jednak takie momenty, kiedy takie bezmyślne oglądanie ma działanie w pewnym sensie terapeutyczne. Teraz rozkmina, co też ta wariatka wymyśliła. Jest na to bardzo prosta odpowiedź – choroba.
Dzieci mimo wysokiej gorączki, słabe, zdechłe i marudne, potrafią snuć się godzinami bez celu. Nie przekonuje ich wcale perspektywa spokojnego wypoczynku na kanapie z nóżkami okrytymi ciepłą kołderką. Pojęcia takie jak: regenerować siły, drzemać, wypoczywać i zdrowieć są niekompatybilne z dziecięcym postrzeganiem chorowania. Tutaj właśnie z pomocą przychodzą bajki. Odpalam i mam maluchy skoszarowane na kanapie, pod kołderkami, z ciepłymi herbatkami w na wyciągnięcie ręki… w kuchni oczywiście, bo jak picie wychodzi z kuchni, to zawsze zostaje wylane. Zawsze, zawsze! ZAWSZE!
Taka to ostatnio chorobowa sytuacja
Był to już chyba trzeci dzień wysokiej gorączki, moje małe zdechloki leżały odłogiem na kanapie. Myślę sobie, matko znowu te bzdurne bajki ma im włączyć? Może jednak coś ambitniejszego, może… lecę po kanałach i widzę, że program przyrodniczy nadają, jak program przyrodniczy to pewnie i Czubówna będzie. Ona taki ma głos ciepły, przyjemny i będzie opowiadać o tych stworzeniach, o ich życiu, o ich problemach, na koniec dołoży coś o niszczeniu ekosystemów przez człowieka. Może to uśpi moje biedne, chorutkie dziewczyny? Odpoczną i lepiej się poczują?
– Dziewczynki kochane, a może zamiast tych bajek, obejrzycie o przyrodzie program? – reklamuję i zachęcam. Jednocześnie zasuwam palcem wybierając z listy odpowiedni kanał.
– Nie, my chcemy bajkę, nie chcemy przyrodniczego – marudzą chore potwory.
– Fajny będzie program. Patrzcie to są głuptaki, zobaczcie jakie fajne ptaszyska – dalej reklamuję tym razem już z obrazem. I widzę, że dały się dzieciaki nawet przekonać.
Na to wchodzi głos pani Krystyny Czubówny, wyważony i spokojny, jak to zawsze ona.
– … samica także kopulowała już z wieloma samcami.
– No tak, to może jednak ta bajka, co dziewczyny? – eh ta przyroda.