„Cyniczny uśmiech znika już z twarzy Starego, gdy znów podejmuje wątek.
– Prawdopodobnie to tutaj uprawiać można tylko z dziećmi, ponieważ, że tak powiem, są one jeszcze nie oświecone. Wydaje się, że jeszcze nie potrafią naprawdę trzymać się życia. Nie mają żadnych powiązań. Jeśli ktoś się załamie, to prawie zawsze jakaś szarża. Ludzie, którzy mają w domu żonę i dzieci! Komiczne: raz wyławialiśmy z morza załogę zatopionego niszczyciela – jednego z naszych. Musiało to być jakieś dwie godziny po utonięciu okrętu, kiedy przybyliśmy na miejsce. A więc dość szybko. To było w lecie, toteż woda nie była zbyt zimna. Jednak większość młodych marynarzy wisiała już utopiona w swoich kamizelkach. Oni po prostu zrezygnowali… Po prostu zwiesili głowy, jakkolwiek fala była średnia, do umiarkowanej. Walczyli tylko starsi. Przy tym jeden… już czterdziestoletni i poważnie ranny… ale ten mężczyzna przetrwał mimo dużego upływu krwi. Natomiast osiemnastoletni, którzy nie mieli nawet skaleczenia, nie przeżyli. – Stary milczy dłuższą chwilę, jakby myślał nad sformułowaniem podsumowania, i wreszcie mówi: – Starsi prędzej się łamią, młodzi prędzej rezygnują.„
LOTCHAR – GÜNTHER – BUCHHEIM – OKRĘT
Mowa oczywiście o pływaniu U-Bootem. Ciekawe to spostrzeżenie. Niestety, choć SEO krzyczy, o więcej słów, więcej jakościowych treści, dzisiaj mam chyba niewiele do powiedzenia. Trochę mi żal tych młodych topielców, tych co tak ochoczo się zaciągali. Może po prostu nie mieli wyjścia? Będąc już dziewiątym synem, dla którego ani pracy, ani jedzenia, ani kąta, w którym głowę mógł złożyć do snu, wygospodarować się nie dało. Czy tylko wariaci idą na wojnę? Taki to dla mnie niezrozumiały proceder. Bronić rozumiem, ale napadać, zabijać? A bo to mały ten świat, wszystkich nie pomieści? Wiem, to naiwne myślenie, dzisiaj chyba chcę być naiwna i nie mam ochoty rozumieć wojny, tak jak nie rozumiem wspinaczki na ośmiotysięczniki.