„Umieranie – komiczne słowo, którego chyba wszyscy się boją. W nekrologach w ogóle nikt nie umiera. Pan wzywa go do siebie. Człowiek odchodzi, osiąga wieczysty spokój, opuszcza ziemski padół – tylko nie umiera. Jasny, prosty czasownik, a nikt go nie chce, jakby miał trąd.”
LOTCHAR – GÜNTHER – BUCHHEIM – OKRĘT
Jak zmienił się nasz świat. Kto jeszcze pisze nekrologi? Klepsydra to maksimum dla tych nikomu nieznanych, a na niej krótko – „zmarł”, czasem bardziej poetycko, choć równie rzadko – „odszedł”. Proste czasowniki, bez ozdób, bez patosu. Teraz jest inaczej – szybciej, prościej.

Nie czas na to teraz, gdy noc rozpędzona, a niebo zasnute szczelnie. Ciemno, choć powinien już świecić sierp księżyca i gwiazdy. Zimno – choć to przecież koniec lipca. Pusto, choć w każdym pokoju śpi dziecko i oddycha cicho. Smutno – bo odchodzą Ci, których będzie nam brak.

Za umierającym często wędrują przedmioty. Najczęściej i najszybciej – ubrania. Czasem jednak są to kineskopowe telewizory, lodówki, muszle klozetowe, stoliki, lustra. Tyle że to spotyka tylko nielicznych. Nieliczni spotykają te przedmioty błąkające się po rozstajach dróg, czekające na pociąg gdzieś w polu – na dawno nieistniejącej stacji. Przyłapane przy starym kolejowym przejeździe, gdzie w słońcu grzeją się szare kineskopy – od dawna już bez obrazu. Tych, którzy natknęli się na ten niesamowity przemarsz, czeka śmierć. Tylko nieliczni – ci, którzy uważnie przejrzeli się w kineskopowym lustrze życia – pojadą dalej, by opowiedzieć o tym, co zobaczyli.
Na zdjęciu autorstwa Rymbaby – dziwna wyprowadzka, gdzieś przy kolejowym torze – 2019 rok
Ej ludziska, serio ja tu mam 11,3 stopnia i ciepły dres na sobie!!!!!!!!