Miejsce akcji: Kuchnia. Okoliczności: Przedświąteczne mycie okien. Zdarzenie: Półtoraroczne Półdziecko siedzi na drabinie i cieszy się z tego faktu okropnie. – Gdzieś ty wlazła? Jak teraz zejdziesz? – pytam Półdziecko i wcale nie oczekuję odpowiedzi. Odpowiedź jednak jest: – BACH! (Szach mat matko)
Miesiąc: grudzień 2017
O tym jak… szkieletczyzna wita (w telegraficznym skrócie)
Zaległości, zaległości Czas jest towarem zdecydowanie deficytowym. Wiem, powtarzam się… wiem, powtarzam się… się powtarzam… Mieszkańcy wielkich, pędzących na złamanie karku miast doskonale wiedzą co mam na myśli. Nie ma czasu, nie ma go na nic, na zastanowienie, na odwrócenie głowy i zerknięcie wstecz. Teraz, przeniesiemy się w czasie do […]
O tym jak… nic
Środa to dobry dzień na samobójstwo – W starym stylu Środa to równie dobry dzień na samobójstwo – W nowym stylu… Chyba zdecydowanie bardziej w nowym stylu.
O tym jak… rozpoczynamy wielkie odliczanie
Zawsze, zawsze, zawsze W moim świecie nic nie może powstać na spokojnie ze sporym zapasem czasowym. Trochę to głupie, ale wiem, że najlepsze rzeczy wychodzą w popłochu i panice. Cierpię na tę przypadłość od wczesnego dzieciństwa, kiedy o godzinie 21:30 w mojej małej główce nagle zapalała się mała, zdradliwa czerwona […]