Harry Potter - jak wychowałam fankę czytelnitwa

O tym jak… wyhodowałam sobie fana – Harry Potter w akcji

Harry Potter – Joanne Kathleen Rowling

Kim jest Harry Potter nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Tyle już było recenzji, że pisanie następnej nie ma najmniejszego sensu. Jeśli chcecie wiedzieć kto to jest Harry i poznać jego przygody po prostu weźcie się, bez migania i ociągania, za czytanie książki. Czytanie nie boli, jest relaksujące, w przeciwieństwie do telewizji uruchamia wyobraźnię, powiększa zasób słów, uczy prawidłowej pisowni, interpunkcji. Interpunkcja to coś co w internecie prawie już nie istnieje.

Harry Potter

Ze zgrozą obserwuję jak w komentarzach pojawiają się same strumienie myśli, bez kropek, bez przecinków, bez dużych liter – DRAMAT!

Wszystko zekranizują zanim zdążę przeczytać

Wszystko psuje kino. Tak mnie czasami denerwuje hołdowanie kulturze obrazkowej, że mam ochotę wyrzucić telewizor. Jestem upartą matką, czasem nawet za bardzo. Przez tę upartość właśnie nie można dziecku zobaczyć filmu, póki nie przeczytało książki. Nie można i koniec. Choćby wyło i jęczało, i rzucało przedmiotami, demolowało pokój,  jadło tynk ze ścian, żuło młodsza siostrę – nie zobaczy! Jeśli masz problem z nieczytającym dzieckiem zabroń mu oglądania. Dziecko skręcało się i wiło w konwulsjach, kiedy w telewizji kolejny raz emitowali Kamień Filozoficzny, dostało więc do ręki książkę z informacją: zobaczysz film jak to przeczytasz. Tak się wszystko zaczęło.

Wyhodowałam sobie fana

Było to we wrześniu roku ubiegłego, a do świąt Bożego Narodzenia cały cykl został praktycznie samodzielnie przeczytany przez moją prawie dziewięcioletnią córkę. Duma mnie rozpiera i choć dwa ostatnie tomy były ciut dla niej za trudne, zdaje sobie sprawę, że nie wszystko było dla niej zrozumiałe, nie poddała się. Zobaczyła też wszystkie filmy i zakochała się w opowieści o młodym czarodzieju. Ma też swojego ulubionego bohatera i nie jest to Harry, Ron czy przemądrzała Hermiona. Pewnie byście nie zgadli, jest to Syriusz Black. Wspominała coś nawet o zamążpójściu, gdyby nie ten wypadek z lustrem. Ulubioną częścią pozostaje niezmiennie Harry Potter I Zakon Feniksa. Teraz w pokoju wisi Potterowy kalendarz, a na szyi dumnie dynda herb Gryfindoru, ale to nie wszystko. Na balu karnawałowy przebrana była za Hermionę, wywijała różdżką odpowiedniej długości 10 3/4 cala, winorośl i włókno ze smoczego serca. Co ja się po chaszczach nałaziłam za odpowiednio prostym badylem to moje.

Potter oczyma dorosłych

W rodzinie czytelników, której jestem częścią, Pottera przeczytali wszyscy. No, prawie, są pewni malkontenci, o których tutaj nie wspomnę, a których i tak serdecznie pozdrawiam. Pozostali byli zachwyceni, bo jak tu się nie zachwycać taką wciągająca historią. Tego się nie czyta, to się pochłania, pożera się głodnym wzrokiem każde słowo, każde zdanie, a kiedy trzeba przestać pozostaje smutek i żal, jedno pytanie w głowie: to już koniec? Pewnie są tacy co nie rozumieją fenomenu, jak ta moja jedna rodzinna czarna owca, ale liczba sprzedanych na całym świecie egzemplarzy mówi sama za siebie. Uwielbienie dziecka i ogromna radość z poznawania bohaterów sprawia, że żaden dorosły nie jest w stanie lepiej zareklamować tej pozycji.

To jeszcze nie koniec – Harry Potter i Przeklęte Dziecko

Tutaj dołączam wpis z 13 stycznia 2017 roku z Lubimy Czytać, który zamieściła zaraz po przeczytaniu dramatu Harry Potter i Przeklęte Dziecko. Wpis jest krótki, ale niesie pewien ładunek emocjonalny, a mianowicie to ciepłe uczucie, które narodziło się we mnie po przeczytaniu tej książki.

Harry PotterMmmmm tak przyjemnie mi się czytało, że aż żal, że się skończyło. Za przygodami Pottera tęsknię jak małe dziecko, choć kiedy się pojawił dzieckiem już nie byłam, a przynajmniej nie na papierze.
Mmmmm przyjemnie mi. Forma strasznie rozruszała moją wyobraźnię. W domu wszyscy śpią, a ja jakbym oglądała film. Wszystko było na swoim miejscu, było tak Potterowo.
Dobrze, że to nie kolejna powieść, nikt nie powie – kasa się skończyła.
Coś innego, coś nowego, coś miłego, coś o miłości, coś o rodzicielstwie, coś o dzieciństwie.

Katolicki bojkot

Tak mi jeszcze wpadło do głowy, że środowiska Katolickie strasznie bojkotują Harrego Pottera, z racji całej magicznej otoczki. Ale… und das ist grosse ale. Czy w baśniach braci Grimm, czy innego Ezopa nie ma magii? Nie ma dobrej wróżki, która tylko sobie znanym magicznym sposobem, albo pantofelek, albo inne cudo stworzy? Stoliczek sam się nie nakrywa? A może jestem w błędzie, może i tego nie wolno. Cykl o Potterze ma w sobie coś bardzo chrześcijańskiego, czego nikt jakoś nie dostrzega. W świecie Harrego wszystko kręci się wokół miłości. Matka Harrego oddała za niego życie, oddała je bo kochała swoje dziecko bezgranicznie. Zdaje się, że to brzmi znajomo. Sam Harry Potter, jak to powiedział Snape, hodowany był jak baranek na rzeź, przygotowywany do oddania życia za swój magiczny świat, za ludzi których kochał. Życie to oddał chętnie, choć bał się jak cholera. Czy to też nie brzmi znajomo?

Brak konsekwencji

Skoro dopatrzono się religijnych odniesień w Opowieściach z Narnii, w których Aslan jest przecież alegorią Chrystusa, czemuż by nie dopatrzeć się takich podobieństw w książce Rowling? To jest tylko bajka dla dzieci i nic więcej. Są takie bajki, które zahaczają niebezpiecznie o okultyzm i takich ja również unikam. Mam tu na myśli Baśniobór, w którym dziewczynka dla ratowania sytuacji musiała wyprodukować eliksir z mleka i krwi, a potem go wypić, a do wróżek i elfów dokooptowano demony i diabły.

Harry Potter

2 thoughts on “O tym jak… wyhodowałam sobie fana – Harry Potter w akcji”

    1. Uuuuu. Młodaś dzieweczko, młodaś. Kiedy czytałam Insygnia mieszkałam już na swoim. Pierwszy rok na swoim. W małym, potwornienie zimnym zimą jednopokojowym mieszkanku w centrum Kato. Skończyła się książka czytana na twardym tapczanie (cholernie twardym) i pozostał żal i niedosyt jak po ostatniej części Herbertowej Diuny. Teraz dane jest mi wrócić do Harrego dzięki dzieciakom, pierwszy raz teraz, drugi raz z drugą córką za kolejne siedem lat, i może jeszcze, jak Bóg da, wiele wiele razy.Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *