W dusznym wnętrzu siedzi ten, który gra rolę biskupa. Jest biały, nalany, ciężko oddycha. Twarz jego, stanowiąca oprócz pokrytych żółtymi zasłonami okien najjaśniejszy akcent wnętrza, błyszczy się od tysięcy kropelek potu. Gdyby nie to, że należy oszczędzać zapasową głowę schowaną obecnie w biurku, użyłby teraz zapasowej głowy. Myślę, że w około znajduje się wiele kotów, a karnisze zasłon i kanały wentylatorów zamieszkane są przez oswojone jaskółki. Żółte światło barwi wszystkie przedmioty, odbija się tysiącami refleksów w kropelkach potu. W każdej kropelce jak w mikrokosmosie krążą koty i jak czarne przecinki trzepocą się odbija jaskółek. W oczach kotów i jaskółek migocą również żółte ogniki okien i twarz biskupa, pokrywające ją kropelki potu i odbite w tych kropelkach koty, jaskółki wraz z odbitymi w ich oczach oknami, twarzą biskupa i kropelkami potu. Odbicia krążą, wymieniają się, krzyżują, przeszywają pokój milionami niewidzialnych nici coraz cieńszych, coraz mniejszych, coraz słabszych, aż do dolnej granicy równej długości fali żółtego światła, które sączy się z prześwietlonych słońcem zasłon. Zapasowa głowa leży w mroku biurka, pokryta futerałem z irchy. Jej oczy są zamknięte i matowe. Jej istnienie jest teraz tylko cisza i trwaniem.”
Nie ułatwia Beksiński czytelnikowi, nie ułatwia. Walka trwa!
1 thoughts on “Opowiadania – Zdzisław Beksiński”