Rożne rzeczy znajdują nasze dzieci wędrując sobie po podwórku. Znajdują, a potem wysyłają smsy i dzwonią w tych trudnych sprawach.
SMS:
“Mamusiu jest tu lysy golompek a ty moze bedziesz wiedziec co mu jest.”
Łysy, że co? Golompek?
No tak, to zdjęcie zdecydowania wiele wyjaśniło. No i telefon.
– Mamo bo tu jest taki podlot i chyba ma złamaną nóżkę i skrzydełko. Pokicał w krzaki.
– Nie ma już podlotów o tej porze roku. Zostawcie go w krzakach on sobie poradzi.
– Może go zabrać do weterynarza?
– Weterynarz jest już zamknięty. Zostawcie go, przyjdzie w nocy kotek i go zje.
– Ale żeś jej powiedziała… – oburzył się mąż i ojciec – kot zje biednego, rannego gołębia.
– A co, chcesz mieć go tu w domu?
– Nie!
– Podtrzymuj więc wersję z kotem, golompek nie będzie cierpiał, a kotek będzie najedzony i szczęśliwy takie jest prawo natury!