Stachura - Cała Jaskrawość

Edward Stachura – Cała Jaskrawość

cudzysłów handmade

Przed nami w niedalekiej przyszłości, jakieś sto metrów, stał długi, misternie z drzewa wychuchany , pawilon pijalni wód mineralnych, dawny Kursal. Była niebywała złota polowa października, miesiąca deszczu gwiazd, i po starannie omiecionych z liści parkowych alejach przechadzali się wczasowicze. Jeden facet przeszedł po mostku, a mówię o nim nie w tym momencie, kiedy wchodził na mostek i zrobił parę kroków po jego części wchodzącej, ani nie mówię nim w momencie, kiedy był na mostku w jego części najwyższej, szczytowej. Mówię o nim w chwili, kiedy szedł po części schodzącej. Bo niebywała i złota, ale była jesień schodząca nieuchronnie ku zimowisku jak tonące fatalne dziecko idące pod lód.
Facet zatrzymał się przed ławką po drugiej stronie stawu i siadł.
– Brzuchatość zaczyna brać nad nim górę – odezwał się Witek.
– O lekka przesada – powiedziałem – Nie jest jeszcze tak źle. Jeśli przyjechał tu na fizykoterapię, to mu to szybko dobrze zrobi.
– Może to ktoś miejscowy? Tubylec.
– Chyba nie. Na pewno nie. Tubylcy chodzą inaczej. Szybciej. I nie rozglądają się tak na strony.
Kursalowy zegar wybił trzy kwadranse jedenastej wolnobiegnącej. Słoneczko niebywale świeciło. Do siedzącego samotnie na ławce starszego mężczyzny dołączył drugi, jeszcze starszy, i poczęli rozmawiać, wspominając może czasy niegdysiejsze. Opodal nich bezszelestnie i chełpliwie kroczył paw z ukrytą w długim, wlokącym się po ziemi ogonie, ciemną maszynerią wszędobylskiej śmierci. Z drugiej strony, za parkowym ogrodzeniem, słychać było, jak przeciwuderzenia życia, stukot pracującej warzelni soli. Niesamowite działy się rzeczy w tym niby spokojnym powietrzu, w tym otoczeniu niby stworzonym do cichej łagodnej rekonwalescencji.

– Za dużo czasami się widzi – powiedziałem.
– Tak, to jest niebezpieczne – powiedział Witek.
– Co można zrobić.
– Tak. Nic nie można zrobić.”

CAŁA JASKRAWOŚĆ – EDWARD STACHURA

Wiecie, że to cudo powyżej to moje drugie rozczarowanie czytelnicze, teraz już 2021 roku. Tak bolesne i ogromne, że ledwo mieści się w mojej głowie. Podobno Stachura napisał Całą Jaskrawość będąc już chorym psychicznie. Potem napisał Siekierezadę, która była cudowna, widać postęp choroby pogłębiał poetyckie postrzeganie świata. Niestety pawi ogon omiótł osobę autora. Szkoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *