Tak dawno mnie nie było, że już zapomniałam jak wyglądam
Zaraz, że co? Zapomniałam jak wy wyglądacie. Tak w zasadzie, nawet nie do końca wiem jak, czyli też do bani taki wstęp. Teraz się tak troszkę będę tłumaczyć, dejcie pozōr. Trochę było kłopotów i zawirowań. A to ząb rozbolał jak #*&^%@!!!!!! (to język Mordoru, którym tu nie przemówię), a to dzieciary się pochorowały, a to kura zaginęła. Takie tam zwykłe wiejskie żywota. Niemniej odciągające uwagę od pisania. Koniec tłumaczenia. No to mam z głowy, na razie.
Dobra, koniec z tandetnym żartem
Wiecie co jest jutro. Jedna z tych imprez, której nie darzę specjalnym uczuciem. Będzie ona jednak dla mnie wyjątkowa. Pierwszy raz od lat zostanę sama z maluchami. Mąż w pracy przehandlował Sylwestra na Wigilię. Najstarsza zimorośl baluje z przyjaciółmi, a wszyscy moi świętują ponad 200 kilometrów stąd. Tak dziwnie wypadło i chyba mimo mojej drobnej, do tego ostatniego dania roku, awersji, trochę żal.
Plany są
Myślę, położę spać maluchy i posiedzę, jakiś film oglądnę, czy coś. Dobrze wiem, że tego nie zrobię, i już tam z tyłu głowy układa się plan, na owocowy deser z bitą śmietaną, na Piccolo i grubą balangę z kultowymi Fasolkami, Kukulską i Pankracym. Będziemy drzeć, bo przecież nie śpiewać, że fantazja jest od tego, aby bawić się na całego. A przed 24:00 wybierzemy się przed dom zobaczyć co też pięknego sąsiedzi wyślą w nocne niebo.
Życzenia złośliwe
Wszystkich #&^%@ bambinistów, nadopiekuńczych miłośników dzikiego zwierza, ratowników karpi, trzęsących się nad trzęsącymi psami, obrońców drobiu, sarnich opłakiwaczy et cetera informuję, że ma was w #&^%@ głęboko! A z wrodzonej przekory życzę wam wszystkim, żeby w niebo poszło tyle hałaśliwej świetlistości, co byście w przyszłym roku już po Wszystkich Świętych płakali nad dobrostanem zwierząt. Politykom, życzę owocnego dodruku. Robotom medycznym, nie lekarzom, bo tym odebrano prawo do wykonywania zawodu za mówienie prawdy o covidowym cyrku, życzę nowej pandemii, cobyście się nachapali podwójnej premii. Pielęgniarkom namiotowego miasteczka. Milicji – bezduszności. Nauczycielom, żeby nie byli gotowi pomyśleć, że są w szkole dla nas. Urzędnikom zdolności logicznego myślenia. Banksterom kredytu na warunkach szarego człowieka. Księżom życzę prawdziwego nawrócenia. Kobietom od „wybór nie zakaz” – powodzenia, gdy rodzina zadecyduje o ich eutanazji. Ekologom refleksji nad tym, jak ładne musi być zwierzątko, żeby za nie protestować. Szatanowi tego, co mu się słusznie należy. To chyba wszyscy, którzy mnie denerwują, jako grupy społeczne, tłumy. Bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że
Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.
Terry Pratchett – Maskarada
Życzenia po chrześcijańsku
Manifest poglądowy już jest, teraz czas na gorące serce. Nie sztuką bowiem jest kochać fajnych ludzi o podobnych poglądach. Sztuka to kochać tych wymienionych wyżej. Tata pewnie powiedziałby, że to #&^%@ i #&^%@, że nie zasługują na szacunek, że nie należy z nimi rozmawiać. To też jest jakaś racja i jakaś prawda o świecie, w którym żyjemy. Nie jest to jednak już mój świat. Ci wszyscy ludzie, tam z góry, z życzeń złośliwych, zostali oszukani, wplątali się w coś czego chyba nawet do końca nie są w stanie pojąć. Są pionkami w paskudnej grze, nieświadomie przesuwani po planszy, bronią wyboru własnej życiowej drogi, wierzą w ten wybór, a nie w to wierzyć powinni.
Prawda jest taka, że człowiek sam nie da sobie rady, powie to każdy niepijący alkoholik, czysty narkoman, nawet morderca do końca życia osadzony i ja to mówię, bo też nie dałam rady. Jest tylko jedna droga, prawda i życie. Droga dostępna dla każdego i wystarczy usłuchać głosu Pana i na nią wejść. To są moje, dla wszystkich zagubionych w świecie ludzi, życzenia. Kocham Was!