O tym jak… wspominam mój dom…b

Ach te fotki

Uporałam się z rokiem 2018 i rozpoczęłam poszukiwania do kolejnych postów. 2019 to dla mnie rok przełomowy. W roku tym porzuciliśmy bowiem, doskwierające nam od dłuższego czasu miejskie życie i wynieśliśmy się na wieś, aby hodować drobie, grzebać w ziemi, remontować, budować, odzyskiwać, sadzić i żąć, zaprawiać, kisić i wędzić oraz uprawiać inne wiejskie aktywności. Pozostało za nami to ostatnie miejsce, które nazywaliśmy domem – Katowicki Dąb.

Ciekawie, kiedy myśla ô Dymbie, we gowie słysza klang i banka godo: następny przystanek – Dąb – Kościół

Kiedyś rosło tu drzewo – Dąb. Pewne był rozłożysty, stary i magiczny, a może żadnego dębu nie było, tylko wieś ludziska tak nazwali, bo im się akurat uwidziało. Za oknem mieszkadła dębu nie było, rósł za to całkiem spory jesion. Teraz, naprzeciwko domu też rośnie całkiem spory jesion, różnica jest tylko taka, że ten dom jest mój, a tamten był jedynie wypożyczonym fragmentem cudzej całości. Różne przedziwne rzeczy przytrafiały się nam, kiedy żyliśmy w mieście…

…Gruba krecha

Nie czuje kompletnie tego mojego Dębu, być może zbyt mało czasu upłynęło, aby zapomnieć, przestać gniewać się na miasto i spojrzeć na nie ciut łaskawszym okiem. Jedno jest pewne, nie dzisiaj, nie teraz i być może jeszcze długo, długo nie. Coś jednak należy Dębowi oddać, nawet jeśli nie będzie to poetyckie i piękne, gościł mnie wszak dziewięć lat. Zapraszam więc na fotograficzny spacer z niewielkim komentarzem.

Na początku był kościół

Na początku ulicy Dębowej. Odgrodzony od części właściwej Dębu DTŚ – ką. Jest też wspomniana wcześniej banka. Po przeprowadzce w tym kościele byłam tylko raz na święceniu jajec, to był w zasadzie schyłek mojej wspólnej z kościołem katolickim drogi. Zaraz potem wiara wygrała z sentymentem do dobrze kojarzących się z dzieciństwa obrzędów i kościół stał się jedynie ładnym zabytkiem architektury sakralnej.

Następny przystanek – Dąb – Tiramisu

Wyrosło znienacka, jedno najpierw zaraz obok kościoła, potem się rozmnożyło do czterech. Niektórzy mówią, że ładne inni, że paskuda. Osobiście uważam, że całkiem niezłe te katowickie deserki wyszły. Patrzyło się z ciekawością każdego dnia, w drodze do pracy, co też tam się nowego na budowie dzieje, takie, w tamtym czasie, nowe i dla nas miejskie klimaty.

Następny przystanek – Dąb – z ôkna na plac

Takie miałam widok z okna. Jak na miasto całkiem udany. Na samym początku stał tu jeszcze stary niewielki ceglany dom o chwytliwym numerze 69. Część pomiędzy wątpliwej urody blokiem, a drzewami, była równie zielona, została jednak wykarczowana, a miejsce po niej zajął któryś z kolei dodatkowy parking Legendii. Czemu tym piszę, myśleliśmy po prostu, że wybudują tam Biedrę, idea klepiska parkingowego była więc sporym zaskoczeniem.

Następny przystanek – Dąb – Ulica Dębowa

Tak sobie tutaj wędrowaliśmy. Do parku, do rodziców, do znajomych, do przedszkola i szkoły. Raz w jedną, raz w drugą stronę.

Następny przystanek – Dąb – Wieś

Tego to się chyba nikt nie spodziewał, na jednym koniuszku nowoczesność, znienacka gdzieś w bocznej uliczce zatrzymany czas. Mała przytulna wioseczka gdzie forsycja zakwita, a jednak to też Dąb. Taka to dziwna dzielnica kontrastów.

Następny przystanek – Dąb – Baildomb

I chciało by się zaśpiewać – O mój Śląsku umierasz mi w biały dzień. Odchodzi niestety moi mili, odchodzi cegła. Kłaniać się musi dawna architektura takiemu oto nowemu budynkowi. Nazwali to Baildomb. Naprawdę nie czepiam się kształtu, choć lokalizacja dla takiej formy nie jest może zbyt dobrze dobrana, niemniej jakiś niewielki, tyciusieńki ukłon w stronę otoczenia można było uczynić. Kolor chociaż zmienić na bardziej maskujący – ceglasty. Żeby nie było, na tym zdjęciu, we mgle, ten apartamentowiec, bo takie jego przeznaczenie, wygląda wybitnie korzystnie. Polecam zainteresowanym inne zdjęcia. Tak jak mówiłam Dąb dzielnicą kontrastów. Może to powinno zostać jakimś lokalnym hasłem reklamowym? (Tak przy okazji to tutaj macie linka z innymi fotami. Jest też wyjaśnienie wybranej kolorystyki, ale ono jakoś do mnie nie przemawia, polecam ocenić samemu).

Następny przystanek – Dąb – Przyszłość

Trwa rozbudowa, kolejne place i nieużytki zamieniają się w nowe zabudowania. Czasem ładniejsze, czasem brzydsze – rzecz gustu. Ludzie płaczą i marudzą, że się miasto rozbudowuje, że się każdą piędź ziemi wynosi wysoko, wysoko w górę. Ja nie płaczę, ja to rzuciłam. Skończyłam z miejskim wygodnym życiem, teraz jestem tu koło zupełnie innego jesionu. Dobranoc wszystkim.

Autorem zdjęć jest oczywiście niezrównany Rymbaba

0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *