Podejście milionkrotne do tej recenzji
Odnotowuję, zupełnie inaczej niż Izabela Czartoryska, ogromny brak weny twórczej w materii jej pamiętnika. Zaczynałam wielokrotnie i zwykle od słów: to pierwszy pamiętnik, jaki przeczytałam w życiu. No, teraz już to wiecie, wiec trzeba jakoś inaczej. Porozmawiamy może o odczuciach po lekturze. Mam dwa, pani Izabela była bardzo pokorną, miłą i sympatyczną arystokratką, a tego drugiego jakoś zapomniałam. Może ktoś pomyśli, że należałoby zacząć od tego, kim była Izabela Czartoryska. Darujcie, ale odpuszczę sobie tę część jej historii. Nie potrzebnym nam jest jej miejsce narodzin, wczesna lata dziecięce, małżeństwo, czyli wielka arystokratyczna kotłowanina, w której pojawiają się Lubomirscy, Poniatowscy, Rousseau, Katarzyna II, Fryderyk II, a nawet Casanova. Wystarczy informacja, że w podróż tą wyruszyła w roku 1816 kurować zastarzały reumatyzm nogi. Miała wtedy siedemdziesiąt jeden lat i zdaje się, że pobyt w sanatorium dobrze jej posłużył, dożyła bowiem aż dziewięćdziesiątki.

Droga do Cieplic – Dyliżansem przez Śląsk
Muszę przyznać, że osoba Hrabiny od pierwszych chwil wzbudziła moją sympatię. Nie jest typem wyniosłej, zadzierającej nosa persony z wyższych sfer. Cieszy się tym wyjazdem, z pokorą przyjmuje niedogodności, przyjaźnie ocenia napotkanych ludzi, nie ma oporów prowadzić rozmowy z wieśniakiem, mieszczaninem czy wioskowym księdzem. Nie daje im odczuć swojej wyższej, z racji urodzenia i majątku, pozycji. Słowem spoko babeczka z tej Czartoryskiej. Ciekawy kreśli nam świat swym opisem, sielankowy, wiejski pełen górskich krajobrazów i dobrotliwych ludzi. Mało chodzi, dużo się wozi, góry zdobywa lektykami. Zachwyca się i zachwyca, i wszystko jej się podoba, a mi ta recenzja tak nie leży i w sumie oprócz tych arystokratycznych ochów i achów mam tak niewiele do powiedzenia.





To może z innej strony – książka krótka to i recenzja krótka
Jeśli jesteś pasjonatem śląskiej ziemi wprost sprzed dwustu dziewięciu lat. Interesujesz się historią i nie podobało Ci się jak dwie wojny doprowadziły do upadku arystokracji – szczerze polecam wyprawę Dyliżansem przez Śląsk. Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, łechce zmysły i rozwiewa włos wyobraźni. Otula cieplicowym ciepłem i siarkową kąpielą leczy reumatyczną duszę. W sam raz na jeden raz z wieczorną podusią, paliwo dla sennych marzeń o minionym świecie. Szczerze polecam!











Ciekawostka z mego wydania marki Ossolineum
„Dziennik podróży do Cieplic jest to rękopis zatytułowany: Juillet 1816, noszący w Bibliotece Czartoryskich nr ew. XVII/986, oprawiony wraz z innymi pismami Izabeli Czartoryskiej w półskórek z tłoczonym złotym tytułem na grzbiecie: Princesse générale, Mémoires et écrits divers. Pisany osiemnastowiecznym językiem francuskim, czarnym atramentem na papierze czerpanym barwy szarokremowej lub szarozielonej, liczy 21 kart formatu folio i 1 kartę o wymiarze 8o , w większości zaopatrzony w margines szerokości 4 cm”



Tekst: Kwyrloczka
Zdjęcia krajobrazów: Rymbaba
Na zdjęciach: Śląsk, z grubsza, przynajmniej mam taką nadzieję