Kluczyk można nosić razem z normalnymi kluczami przy sobie lub na szyi razem z medalikiem, szkaplerzem zawierającym piasek z Ziemi Świętej, kosmykiem włosów ukochanego, Juju z Nigerii odpędzającym złe duchy, Mantrą zapewniającą spokój ducha, zdrowie i bogactwo, fiolką z cyjankiem na wypadek wpadki, ogonem chińskiego szczura zapewniającym zdrowy sen, odwróconym do góry nogami krzyżem na wszelki wypadek, gdyby miało się okazać, że to szatan miał rację, a to co było było tylko okresem błędów i wypaczeń, i jeszcze z czterdziestoma innymi amuletami. Pięknie pozdrawiam. Beksiński”
Chodzi oczywiście o kluczyk do sejfu.
Niestety, nie pomogły amulety, “zastrzyki, recenzje i pomniki, i zsiadłe mleko”. Wczoraj była 13, okrągła oczywiście, rocznica zamordowania Zdzisława Beksińskiego. Nie był za grosz taki jak w tej pieśni, ale uśmiałby się setnie gdyby wiedział, że dedykuję mu ten utwór.
Dobranoc Panie Beksiński.
Uśmiałby się, a może obruszył? Kto Go tam wie, dziwna persona z Niego była… Utwór mi nie pasuje do statecznego malarza 😉
Po przeczytaniu 220 stron maili, i biografii Grzebałkowskiej, jako taki ogląd mam i wiem, że utwór nie pasuje, ale jakoś tak mi się skojarzyło z tymi amuletami. Stateczny to chyba złe słowo, jednak trochę szalony. 🙂 Pozdrawiam