Nie zbadane jest słowotwórstwo dziecięce
Najlepsze nowe wytwory językowe to takie, które zostają z nami na zawsze. Od trzynastu lat towarzyszy nam już kołedra, presznic, jajoryb, czyli wieloryb. Kolekcja ciągle się powiększa, a stare słowa zostają zmienione na zupełnie nowe słowa. Taki przykładowo miś koala był już tajają, a teraz jest misiem kolała. Zdanie informujące, że byliśmy na placu zabaw, w pierwszej formie brzmiało, że odwiedziliśmy zababaw. Potem zostało zmienione na wizytę na plac zabie. W kolekcji mamy także Pinokla co, to mu rósł nos, kiedy kłamał – to straszna historia, nie polecam. Można też stać się strasznym poporem i pożerać kogoś, kto akurat się niepolitycznie nawinie. Wszystko to są oczywiście wyrazy przekręcone. Mamy też dwa całkiem nowe słowa, a w zasadzie nazwy przedmiotów. Puchu wymyśliła pewnego dnia, że smoczek to będzie Etkol, a Nasturcja swój kocyk nazywa Yusiem w skrócie Yy.
Nowości bezpoczątkowe
Nowością dla nas jest ucinanie początkowych literek. To się do tej pory dwóm najstarszym córkom nie zdarzało i najmłodszej też jeszcze się nie zdarza. Badzia bowiem aktualnie skutecznie odmawia nauki mówienia. Wystarczy jej zamaszyste potakiwanie głową i słowa takie jak: mama, tata, kura, kaczka, sio, chcę i jedno pytanie – co to jest? Jak widać można sobie doskonale radzić w życiu z takim oto zastawem uproszczonym. Kluczowe jest tutaj oczywiście „sio” przyprawione machaniem nogą. Ma to związek z pewnymi żywieniowymi porachunkami z kurą Krystyną.
Pierwszym uciętym wyrazem, który się pojawił był – ogurt.
– Mamo, ja nie chcę serka ja chcę ogurt jagodowy.
Parę dni temu strasznie zdenerwowana Puchu wpada do kuchni i od progu krzyczy, że to wszystko, co ją przed chwilą spotkało jest po prostu…
…BRZYDLIWE!
No i się zaczęło. Cokolwiek jest nieładne, nieodpowiadające i paskudne stało się brzydliwe. W zasadzie mała ma rację, bo jeśli coś cię brzydzi to jest brzydliwe, a jeśli coś cię obrzydza to jest… antysemickie… taki żarcik, nieśmieszny zupełnie. Jeśli coś cię obrzydza to jest obrzydliwe. Przecież to proste, aż dziwne, że nikt tego nie wie. No, może tylko profesor Bralczyk zna się na tak skomplikowanym zagadnieniu, jakim jest słowotwórstwo dziecięce.
(ostatnie zdanie powstało nie dla czytelników, ale żeby się SEO nie czepiało, że zbyt mało frazy kluczowej wykorzystałam, Ci co mają do czynienia z www wiedzą o co chodzi)
O ilustracji do wpisu
Przekopując dysk w poszukiwaniu ilustracji do wpisu trafiłam na to właśnie zdjęcie. Myślę, że ten odwrócony plecami miś, miś oczywiście na miarę naszych możliwości, wie i czuje całym sobą, tym uczuciem wprost emanując, czym jest słowo brzydliwy.