Zjawisko
Szukałam przed chwilą odpowiedniego tematu do wpisu, rozpakowuję zdjęcia i patrzę co w kolejności. Przebiegam wzrokiem i przebiegam i temu wzrokowi nie wierzę – Sucha Góra. Co to u licha jest? Miewam luki w pamięci, a i owszem, ale ogólnie rzecz biorąc, jak gdzieś jedziemy to, z grubsza, coś pamiętam. A tu… nic. Przejrzałam zdjęcia, jest las, ja jestem, tabliczka jest, tylko zdjęcie ciemne i nie widać. Rozjaśniam, czytam – Suchogórski Labirynt Skalny. Coooooo? Przecież bym zapamiętała Labirynt Skalny. Labirynt Skalny to raczej coś, co trudno zapomnieć. Im dalej w te foty, tym dalej w las. Labiryntu nie ma, skał nie ma, słowem jakieś oszukaństwo, a nie Bytomskie Adršpach.
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy „Suchogórski Labirynt Skalny”
Muza tego zespołu to raczej w stylu: „Polazłem w rejony gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie chodzi nocą ani nawet za dnia”. Labiryntem nazwano tak w zasadzie szkody górnicze w postaci rowów, wąwozów i zapadlisk pozostałych po wydobyciu dolomitu i limonitu, o które upomniała się przyroda tworząc osobliwie pofałdowany las. Suchogórski Labirynt Skalny nie robi chyba zbyt dużego wrażenia, skoro kompletnie nie zapamiętałam tego miejsca. Właśnie ta kompletna pustka w głowie skłoniła mnie jednak do podzielania się z Wami opowieścią o labiryncie, który przestał istnieć.
Hmmm
Czy dalibyście wiarę, gdybym wam powiedziała, że to miejsce magiczne? Ta woda, w trochę podejrzanych barwach i jakiś amnezyjny opar okrążył nas tamtego dnia. Czy stało się tam coś czego nie powinniśmy pamiętać, wymazano nasze wspomnienia, choć można było wymazać całe nasze życie? Co, jeśli jesteśmy dotąd uwięzieni na dnie tego bajora i śnimy tylko dalsze nasze losy? Nikt nas nie szuka. Siła, która nas więzi jest tak odwieczna, że nawet pradawni mieszkańcy tych ziem nie potrafiliby jej nazwać. Może to Buka?
Autor tekstu: Kwyrloczka
Zdjęcia: Rymbaba