Gorzanów - Nimfeum

O tym jak… posiąść ziemię – Mikrowycieczki – Gorzanów

Pierwszy Gorzanów, a może Gorzanów Pierwszy?

Na pewno ciut zbyt żółty, a może po prostu zbyt letni jeszcze, na tą dzisiejszą jesień. Z pewnością odległy już bo z roku 2019. Kolejny zamierzchły czas, zamierzchły wypad i zdjęcia. Nie ma na nich mnie z brzuchem i prawie już donoszoną dla świata Felifanką. Nie ma zbytnio tu ludzi, jedynie figury mniej lub bardziej nadżarte. Czasu szczęk nie oszukasz.

Wszystko tu zanim

Zanim nastała fundacja, zanim rozpoczęto remonty i restauracje. Zanim pojawiły się pokoje do wynajęcia. Zanim można było wejść do środka i zanim napadły nas kozy. Tak naprawdę dla zamku wszystko to było już po, tylko my nie mieliśmy jeszcze o tym wszystkim pojęcia. Historia stara jak świat – Husyci, Herbersteinowie z linii śląskiej, niemieckie władze, nacjonalizacja, polskie władze, opuszczenie i upadek. Powolny proces ratowania, odbudowy, przywracania świetności. Z cichym oddechem komornika na plecach, z ciągłymi problemami.

Gorzanów, Gorzanów, czemuż ty Gorzanów?

Co ja tam zresztą wiem o Gorzanowie. Słabo, tyle co w internecie każdy sobie wyszuka, o, tutaj przykładowo:

Osobiście uważam, że fascynujący i piękny. Ogrom pracy do wykonania w tej nierównej walce z czasem, pieniędzmi i konserwatorem zabytków. Batalia jednak trwa, jest pomysł i pasja, czyli to, co chyba najważniejsze w posiadaniu pałacu.

Kontrowersyjna Eleonorę Petrelli i jej Johann Hieronymus von Herberstein

W zasadzie powinno być odwrotnie. Podobno Johann zakochał się w berlińskiej aktorce Eleonorze Petrelli i to właśnie dla niej zbudował w Gorzanowie pałacowy teatr. Być może był to warunek jej przyjazdu do Gorzanowa, a może to tylko wiejska legenda, która przetrwała w lokalnych opowieściach. Genealogie potwierdzają natomiast, że Johann Hieronymus von Herberstein oficjalnie poślubił Henriette von Salm-Kyrburg w 1795 roku i miał z nią — co wcale nie jest dziwne — dzieci. Pięknej berlińskiej Eleonory próżno jednak szukać w czeluściach internetu, ponieważ znaleźć tam można jedynie echo opowieści gorzanowskiego przewodnika, które jest równie piękne, co nieprawdziwe.

Czemu o tym piszę? Ponieważ utkwiło mi to w pamięci i powracało wiele razy, zwłaszcza później, przy okazji zwiedzania pałacowych wnętrz. To będzie już jednak zupełnie inna historia. Wybaczcie mi też ten mały gorzanowski chaos, ponieważ walczę z tym pałacem już trzeci tydzień i, jeśli nie weny mi zabraknie, to weny mi zabraknie. Tak mnie to już zdrażniło, że kończę w tym dziwnym, chaotycznym stylu, który chyba najlepiej oddaje moje odczucia wobec tego miejsca.

I zapomniałabym o przyszłościowym UNESCO

Jakoś tak chodzi ono za mną, przewija się i przewija, a może po prostu ta, widziana przeze mnie jako elitarna lista cudów świata, formuła rozrasta się wyjątkowo szybko, obejmując sobą coraz to nowe i dziwniejsze miejsca i obiekty. Czy słusznie? Sama do końca nie wiem. Ma jednak Gorzanów uneskowe plany w postaci ogrodowego pawilonu zwanego NIMFEUM. Niestety, stan jego jest tragiczny. Sypie się ten architektoniczny cud, XVII-wieczne stiuki odpadają i wołają o ratunek. Miejmy nadzieję, że szybko on nadejdzie i na gorzanowskich płotach zagoszczą czerwoną farbą, na prześcieradłach wywieszanych po bramach, napisy: „Nie chcemy UNESCO!”

Laboga, się nie uwolnię

Zaglądam w te moje żółciutkie fotografie i widzę, że jeszcze kościół w Gorzanowie tam nieśmiało wygląda. Wygląda kościelnie i, jak wszystkim powszechnie wiadomo:”po raz pierwszy w architekturze ziemi kłodzkiej połączono fasadę wieżową i bezwieżową z charakterystycznym szczytem wolutowym, na wzór fasady kościoła Il Gesu w Rzymie (1568-1584).” Także jest moc w Marii Magdalenie!


Tekst: Kwyrloczka

Zdjęcia: Rymbaba, który krzyczy, że te zdjęcia są do dupy i po kiego grzyba je tutaj ładuję, zapominając, że to dziennik naszego żywota

Na zdjęciach: Gorzanów roku pańskiego 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *