Cała Jaskrawość - Edward Stachura

O tym jak… minął rok czytelniczych rozczarowań – Cała Jaskrawość – Edward Stachura

Tak się cieszyłam

Tak strasznie się cieszyłam na tego Stachurę, tak strasznie bardzo. Liczyłam, że ukołysze mnie troszkę, podleczy moje skołatane czwartą ciążą ciało. Liczyłam na holistyczne lekarstwo duszy, które otuli i ogrzeje. Klasycznie, rozpędzona rzeczywistość uderzyła we mnie – babach – pozostał niesmak i smutek. Taki głowie brzmiący echem pogłos – dlaczego…czego…czego…ego…oooo…

Zbyt mało szalony

Pan autor mojej ukochanej Siekierezady okazał się na tym etapie jeszcze zbyt mało szalony. W 1969 chory, ale nie aż tak, w 1971 już wystarczająco, w 1979 już martwy. Cóż, nie ma chopa.

Więcej nie napisze. Pan Autor więcej nie napisze. Ja chyba też mam problem. Co powiedzieć o powieści zbyt mało poetyckiej? Rozkładam ręce nad klawiaturą i nie wiem niestety. Najbardziej cieszy mnie, że się stara stodoła Potęgowej od wiatru obaliła. Sama fabuła zupełnie o niczym. Dwóch takich co ukradli księżyc i w swych duszach uwięzili go gdzieś głęboko, wędrują tu i tam przepychając nas przez swoją codzienną, fizyczną rzeczywistość. Wszytko powinno być dobrze, wszystko powinno się zgadzać i pasować, a jednak ciągle czegoś brak. Poetyckości zbyt mało, metafizyki, nieuchwytnego piękna i szaleństwa nieprzeciętnego umysłu. Wprawka jakby, początek drogi dobrze obranej, wiodącej wprost do celu, do Siekierezady.

Cała Jaskrawość - Edward Stachura - jaskrawo w górach

Są oczywiście przebłyski

cudzysłów handmade

Do lasu weszliśmy jak do kościoła, do katedry, kiedy wysoko na górze buczą organy, albo jak pod most, kiedy górą, na jezdni, przetaczają się z wyciem tramwaje i inne żelazne pojazdy. Kto chodził kiedyś do kościoła i bywał pod mostem, nie koniecznie tam nocował – ten mniej więcej wie, jak to jest. Szumiało w koronach. Ale szumiało. Istny szum. Tęgo tam kalikował ten od wietrznych organów. A na dole cicho. Niesamowicie cicho. Tak cicho jak właśnie w lesie, kiedy w koronach buszuje szumnie wiatr, a na dole cicho. Niesamowicie cicho. tak cicho jak właśnie w lesie, kiedy…”

CAŁA JASKRAWOŚĆ – EDWARD STACHURA

Cała Jaskrawość - Edward Stachura - zimowo

Czytanie jednak odradzam. Lepiej pozostać przy jednym dziele wybitnym i oszczędzić sobie smutku rozczarowania. Umieszczam tym samym Steda na liście zwanej – Autor tylko jednej dobrej książki. Na tym kończę recenzję, jest krótka, ale żal nie pozwala mi pisać więcej.

Cała Jaskrawość - Edward Stachura

O tym jak… czytać poezję inaczej – Siekierezada – Edward Stachura

2 thoughts on “O tym jak… minął rok czytelniczych rozczarowań – Cała Jaskrawość – Edward Stachura”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *