Dziennik z wakacji - Bieszczady - torfowisko

O tym jak… wakacyjnie aktywizuję dzieci

 dziennik z wakacjiDzieci

Dzieci to przedziwne istoty. Nikt tak jak dziecko nie potrafi połączyć w swoim małym ciele szału dzikiej, wrzaskliwej zabawy i pokładów obezwładniającej, dramatycznej nudy. Nie wiem jak to się dzieję, ale te dwa charaktery jakoś współistnieją w jednym ciele przenikając się, współpracują. Przychodzą jednak momenty, kiedy jedna strona przejmuje kontrolę i wtedy albo mamy sporo świętego spokoju, albo mierzymy się z jęczącym, marudzącym potworem. Jeśli chcecie uniknąć dramatu nudzącego się na wakacjach dziecka, bo akurat pada albo usiłujecie się po prostu po ludzku zdrzemnąć spróbujcie naszego sposobu.

Dziennik z wakacji

Jednym z lepszych patentów i broni w walce z obezwładniającą nudą jest właśnie prowadzenie wakacyjnego dziennika. Do całego przedsięwzięcia potrzebny jest zeszyt, zeszyt, jaki się akurat nawinie, znaczy uda kupić, kredki, wyobraźnia i trochę czasu. Nie czarujmy się, jeśli dzieciak jest mały sam niepodła w zapisywaniu tego, co danego dnia się wydarzyło. Pomagamy więc jak możemy i wspólnie tworzymy różne śmieszne wspominkowe wpisy, dziennik z wakacjitrochę ja, trochę tata, resztę dopieszcza dziecko. Tak właśnie codziennie przed snem lub przy obiedzie w oczekiwaniu na zamówienia, czasem w samochodzie, czasem odpoczywając na trasie materializują się nasze wspomnienia. Technika dowolna, umiejętności dowolne, raz lepiej raz gorzej byle śmiesznie. Można coś napisać, coś narysować ważne, żeby jeden wpis nie zabierał zbyt wiele czasu i sam nie wygenerował nudy tworzenia. Staramy się oczywiście pilnować, żeby codziennie coś się pojawiło. Tu muszę się przyznać, że jeszcze nie udało nam się opisać wszystkich dni wakacji. Zazwyczaj im bliżej do powrotu tym zapał mniejszy. Dobrze jest też wyznaczyć osobę odpowiedzialną za zmuszanie wszystkich do prowadzenia dziennika. Czyli mnie. O, a ja jak już się w coś wkręcę to nie przebieram w środkach, żeby dopilnować, aby wspomnienia były, choćbym sama miała wszystko przygotować, lub pozabijać opornych członków rodziny.

dziennik z wakacji

Dziennik z wakacji na stare lata

W naszym zeszycie jest już ponad rok wycieczkowych wspomnień. Staje się to niesamowity dziennik nie tylko z podróży, ale także ze stopnia rozwoju naszych pociech. Świetnie jest patrzeć jak zmieniają się umiejętności rysunkowe córki, jak zmienia się jej charakter pisma. Przyjemnie popatrzeć jak wzbogaca się jej poziom słownictwa, jak zmienia się sposób postrzegania świata, jak potrafi wybierać to, co wydawało się jej najważniejsze i przelewa to na papier. Na stare lata niejedna łezka zakręci się, kiedy będziemy przeglądać te nasze wspominkowe zeszyty. Myślę też sobie, że kiedy dzieciary pozakładają własne rodziny i własne wakacyjne zeszyty my i tak dalej będziemy się w to bawić pielęgnując tym samym nasze wewnętrzne dziecko.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *