Czy pan wie, że przez dwadzieścia pięć lat nie wolno było publicznie wymówić jego nazwiska? Że słowo Mossadegh zostało wykreślne ze wszystkich książek? Ze wszystkich podręczników? I niech, Pan sobie wyobrazi, że teraz młodzi ludzie, którzy – sądziło się – nic o nim nie powinni wiedzieć, szli na śmierć niosąc jego portrety. Ma pan najlepszy dowód, co daje takie wykreślanie, całe to przerabianie historii. Ale szach tego nie rozumiał. Nie rozumiał, że można człowieka zniszczyć, ale to wcale nie znaczy, że on przestanie istnieć. Przeciwnie jeśli mogę tak powiedzieć, on zacznie istnieć jeszcze bardziej. […] Mossy poszedł na trzy lata do więzienia, Pięć tysięcy ludzi poszło pod ścianę albo padło na ulicy. Ma pan cenę uratowania tronu. Smutne krwawe i brudne entree. Pyta pan, czy Mossadegh musiał przegrać? Przede wszystkim on nie przegrał, on wygrał. Pan nie może mierzyć takich ludzi miarą urzędu, tylko miarą historii, a są to rożne rzeczy. Takiego człowieka można usunąć z urzędu, ale nikt nie usunie go z historii, ponieważ nikt nie będzie zdolny wykreślić go z pamięci ludzi. Pamięć jest prywatną własnością, do której żadna władza nie ma dostępu”
Odnoszę jednak wrażenie, że coraz częściej władza ma dostęp do pamięci obywateli. Sukcesywnie ogłupiając ludzi od pójścia do szkoły. Władza może wygadywać głupoty, o których parę lat później nikt już nie pamięta.